Przygoda zaczęła się na Martynice. Nicea-Paryż-Port of Prince. Dzień w podróży, a to niby 10-17... no zmiana czasu to masakra, twoje ciało jest już gotowe do snu, a tu jeszcze całe popołudnie przed tobą.
A Martynika?? hmm deszczowo, zielono - pierwsza myśl. Ale lato się jeszcze nie zaczęło, więc ponoć będzie lepiej.
Ale szczerze powiedziawszy - nie przyjechałabym tam na wakacje... Dlaczego?? Nie udało mi się znaleźć niczego, co wcześniej kojarzyło mi się z Karaibami - białe plaże z piaskiem mięciutkim jak mąka, czysta lazurowa woda, soczyste i słodkie owoce, piekne małe miasteczka... nic...
Dwa dni tutaj i ... St. Martin..
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz